Cieciuchno Wasz od lat już prawie ochnastu mieszka w okrytej niechlubną sławą robotniczej dzielnicy Magicznego Miasta, zwanej Nową Hutą. Dzielnica ta jest areną kibolskich porachunków trzech najważniejszych magicznomiejskich drużyn piłkarskich (Wisła, Cracovia, Hutnik), z których dwie (Wisła, Cracovia) grają obecnie w pierwszej lidze. Od dziś wiadomo już, że w przyszłym roku zagra tylko jedna.
CRAXA, DZIWKO - DERBY BLISKO - to wiele mówiące wiślackie ostrzeżenie pojawiło się na nowohuckich murach kilka tygodni przed zapowiadaną na dziś 185. już (!) konfrontacją odwiecznych magicznomiejskich futbolowych wrogów. Groźba sprawdziła się - Wisła wygrała z Cracovią 1:0 i przyczyniła się do spadku swego oponenta z ekstraklasy. Szczerze mówiąc, Drodzy, Cieciowi ta Święta Wojna generalnie zwisa i powiewa - byleby tylko nie dostał z tej okazji w swoją inteligencką mordę, jak będzie wieczorem szedł przez miasto. I na tę właśnie okoliczność - ballada.
Nowohucianka
Szybko, przynieś pisadło!
Wejdźmy w poezji mokradło!
Niech sika po nogach stadło,
Rymuję lepiej niż radio.
Ziomale, Ziomalki,
To będzie zapis mej walki:
Epickie dżezy, spiralki,
Zygzaki, a także falki.
Wierzę! Tak! To się uda!
Czuję, jak buzuje wóda!
Dotknij, ach, proszę, tu uda
I usłysz pieśń Robin Hooda.
Skąd Kibole wracali?
Z nocnej wracali wycieczki…
Suka, co z nimi na smyczy,
Właśnie dostała cieczki,
Szli przez gęstwinę, przez knieje
W parku, tam, gdzieś w Nowej Hucie,
Szli chyba ze dwie godziny,
Stracili w piętach już czucie,
Gdy nagle, matko jedyna!
W krzakach cień jakiś majaczy!
Z Cracovii cień skurczysyna?
Ten pomiot kreci, sobaczy
Spojrzeniem brudnym k’nam łyska
Patrzy swym wzrokiem przewlekle,
Że cała przestrzeń boiska
Aż gore! Tak! My są w piekle!!!
Piwne wyziewy szatańskie,
Swąd czarnych blantów spalonych,
Strzykawki jakieś bezpańskie…
Czekają w
mieszkaniach żony
A my tu, tu, pod tym blokiem
Natknęliśmy się na zarazę!
Ta patrzy ciemnym swym okiem
Wyciąga Marii obrazek:
Ludu! Ach, ludu skażony!
Przestańcie grzeszyć, ja błagam!
Wyrzućcie z głów przetrąconych
Komercji brudny bałagan
Przestańcie słuchać Liroya!
Wywalcie precz AbraDaba!
Zapuśćcie Leśmiana, Boya!
Nie jedzcie przy tym kebaba!
Mickiewicz! Czy coś wam mówi
Nazwisko to zapomniane?
Czytajcie jego poezję
W noc, wieczór, w dzień i nad ranem!
A teraz idźcie w pokoju,
Odejdźcie, ach, ku świtaniu!
I pijcie z mądrości zdroju,
Krzyknjcie NIE rozpasaniu!
Tu przerwał, lecz róg trzymał.
W ciszy co nagle nastała
Zdało się słyszeć głos z Litwy…
Ach nie! To Wisła wracała!
Ziomale świeżą wiktorię
Z Cracovią śpiewem witali,
Pilnując, by trajektorii
Marszu im nie zakłócali
Żadni kibole Hutnika.
Błyszczały jak brzuch sputnika
Ich twarze zdrowiem nalane.
Krzyczeli: Z żadnym Szatanem
Nie przegra nasza wiślasta!
Wisła jest miszczem i basta!
Śmierć dawnym bohaterom,
Z Cracovią jeden – zero!
Pieśni tej zew zdziałał wiele,
Chór drugi więc: Przyjaciele!
Bracia, ziomale kochane,
Jeśli wygracie z Szatanem,
To kaman, tu się przyłączcie!
Od życia gościa odłączcie!
Bo nas mami literacko
Trza go, pierdnąć chłopy chwacko!
Tak się do nich odezwali
Ci co wcześniej tam już stali,
Gdy to tamci usłyszeli,
Wnet akcję ostrą zaczęli.
Aż się drzewa odchylały
Kiedy ziomy Diabła prały.
Miazga, miąższ z Szatana został,
Jeden ślad się tylko ostał
Lecz nie dojrzały Bulteriery,
Pitbule znaku na bruku.
Tak się zawzięli, tak się nadęli,
Spuszczając Biesowi kuku,
Że rozrywając go na strzępy,
Zadając śmiertelne męki,
Koszulkę zdarli 40 i 4
Studencki Festiwal Piosenki.
Do dziś więc pamięć o studencie,
Co za Szatana był wzięty,
Żyje na dzielni wśród młodzieży.
Wypalmy za niego z dwa skręty…