7.12.2011

Środa, zmiana h2 - czyli Ho, ho, ho, The Number of the Beast

A więc - stało się. Powszechny marsz ku laicyzacji, libertyńska krucjata zachodniej konsumpcyjnej mentalności, inspirowane przez cyniczne ateistyczne korporacje nurty, pochód cywilizacji śmierci, zaraza postoświeceniowego materializmu, powszechny upadek wartości i obyczajów - wszystko to z osobna i razem, oraz więcej jeszcze, dotarło niepostrzeżenie, niczym piąta kolumna, do recepcji Hostelu Butik. Przychodzę ja sobie, proszę Szanownego Państwa, na 3 p.m. do pracy, patrzę ja sobie i oczom mym głęboko osadzonym nie wierzę! Na drzwiach wieńce zdjęte z godła Deutsche Demokratische Republik czy innej Korei Północnej.

O nie! To przecież Hostel Butik, a nie Hostel Good Bye Lenin.

Nic to, myślę. Ale podchodzę ja sobie do recepcyjnej lady, a tam ni mniej ni więcej, tylko model struktury atomowej C2H3OH!

W dodatku w kieliszku!

Czujnie więc idę ja sobie wzdłuż lady owej  i na cóż to się natykam? Na hodowlę marihuany!!

Nie patrzcie dłużej niż 3 sekundy -
grozi uzaleznieniem.

To wszystko jednak nic w porównaniu do tego, co zobaczyłem po chwili, gdy zasiadłem pełen trwogi za recepcyjnym biurkiem. Żeby chociaż jedna była, ale nie, aż trzy wiszą. Jak trzy szóstki w Liczbie Bestii. Aaaaa, satanistyczne pentagramyyyyy!!! Apage!

Może tego nie widać, ale są skąpane w czerwonej posoce...

Nie ma bata, święta za pasem...