29.01.2012

Niedziela, zmiana h3 - czyli "Va, pensiero"

Od piątku mamy w hoście bez mała setkę Włochów. Teraz pomnóżmy przez cztery, bo to już druga tura, a przed nami jeszcze dwie kolejne. Razem czterysta. Następnie pomnóżmy razy sześć, bo takich czterech tur jest jeszcze kilka w konkurencyjnych hostelach Magicznego Miasta. Przytłoczeni wynikiem mnożenia odsapnijmy i  wyobraźmy sobie, że jest godzina 7:00 - czas porannych ablucji. Ile mokrych Włoszek widzimy? Multum. Multum bene, powiedziałbym. No dobrze, dość tych krotochwili. O co bowiem biega? O... Mussoliniego. Tak przynajmniej mniemam. Otóż od siedmiu już lat, na przełomie stycznia i lutego każdego roku, ogólnokrajowe włoskie stowarzyszenie o dość kuriozalnej - jak dla mnie - nazwie Terra del Fuoco (Ziemia Ognista?) organizuje tak zwany Pociąg Pamięci (Treno della Memoria). Jest to projekt edukacyjny przeznaczony dla młodzieży. Włosi wynajmują specjalny skład, który telepie się przez dwa dni do Polski z kilkoma setkami potomków Dantego, po to by mogli oni zobaczyć na własne oczy oświęcimski obóz koncentracyjny i dawne getto oraz uczestniczyć w warsztatach i seminariach poświęconych tematyce Holocaustu. Moja teoria jest taka, że ma to być rodzaj memento dla młodych obywateli Italii, które przestrzec ma przed powtórzeniem szaleństwa ich dziadków i pradziadków, zapatrzonych swego czasu w największego przyjaciela i sojusznika Adolfa H. - Benito M. Piękna sprawa. I super, że przyjeżdzają pociągiem, symbolicznie niejako podążając śladami europejskich Żydów, zjeżdzających w transportach śmierci z całego kontynentu do tej swoistej światowej stolicy Zagłady, jaką było 70 lat temu Auschwitz-Birkenau. A już na miejscu, wieczorami, po ciężkiej lekcji Historii, idą do klubów bawić się, używać żywota, odreagowywać. I to też jest piękne. Że Włoszki wychodzą z mokrymi głowami spod pryszniców, że podczas śniadań - stare konie! - ustawiają się kolejce po ciepłe mleko jak małe dzieci, że w trzydziestkę oblegają hostelowy komputer i rżą wpatrzeni w fejsbukowe bzdety, że gubią kurtki i portfele i każą cieciom w ich poszukiwaniu  wydzwaniać po knajpach, które odwiedzili w nocy. Że wracają przez stare miasto wyjąc na całe gardło Va, pensiero z opery Nabucco Verdiego. Planowałem, że na nich ponarzekam, a cholera - chwalę. Żyjemy, ragazzi! MY żyjemy...