29.03.2012

Czwartek, zmiana h2 - czyli hostel profesora Antoniego

Kilkadziesiąt metrów od Hostelu Butik, przy ul. Warszawskiej 1, tuż za kościołem św. Floriana, znajduje się dom, w którym do 1972 roku mieszkał jeden z najwybitniejszych polskich psychiatrów, prof. Antoni Kępiński - twórca szkoły psychiatrii aksjologicznej, prekursor indywidualnej i grupowej psychoterapii w Polsce, autor m.in. takich książej jak Schizofrenia, Lęk, Rytm życia, Melancholia, Psychopatologia nerwic,  inspirator i autor pionierskich, zakrojonych na szeroką skalę badań psychologicznych byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Kępiński zostawił po sobie wielu uczniów, których część współtworzy Klinikę Psychiatrii Collegium Medicum UJ. Swego czasu poznałem jednego z nich, prof. Jacka Bombę, który prowadził zajęcia z psychologii na mojej uczelni. Prof. Bomba zrobił na mnie wielkie wrażenie, był typem lekarza-humanisty, jednym z najciekawszych ludzi jakich spotkałem. Często wspominał swojego mistrza i podkreślał, że to jakim jest lekarzem zawdzięcza właśnie jemu. Kępiński miał opinię człowieka niemal świętego. Był niezwykle otwartym i uważnym słuchaczem, nie traktował swoich pacjentów protekcjonalnie, czy instrumentalnie, szanował ich i - jak sam powiadał - uczył się od nich człowieczeństwa. Tak pisał o nim jeden z jego uczniów, Zdzisław Ryn:
Nie rozstawał się z małymi notesami w których zapisywał wypowiedzi chorych, własne obserwacje i przemyślenia czy uwagi współpracowników. Zgromadziła się tych notesów cała waliza. Przez lata zespół kliniki spotykał się codziennie w południe na nieformalnych zebraniach w kameralnej bibliotece w przyziemiu budynku. Tematem spotkań najczęściej była prezentacja tzw. trudnych przypadków, połączona ze spotkaniem z chorym. Była to najlepsza szkoła psychiatrii. Kępiński w ten sposób realizował zasadę, że psychiatrii można się nauczyć jedynie w kontakcie z chorym, w dialogu z nim. Rozmowę z chorym uważał za najlepszą lekcję psychiatrii. Uprawiał przy tym partnerski stosunek do chorego, dbając o to, aby płaszczyzna kontaktu była pozioma.
Przy swojej cierpliwości słuchania nie mógł zrozumieć, jak pacjent może znudzić psychiatrę; denerwował się gdy ktoś twierdził, że to "banalny przypadek". Kiedy studenci znudzeni słuchaniem chorego prosili o spotkanie z następnym pacjentem, oburzał się: Człowiek wam się znudził!
Teraz w mieszkaniu, które zostawił po sobie prof. Kępiński znajduje się niezwykły hostel. Hostel dla osób chorych psychicznie, przygotowujący ludzi, którzy przeżyli kryzys psychotyczny do samodzielnego życia w społeczeństwie. Według portalu www.wyleczona-shchzofrenia.pl:
Niejednokrotnie dom rodzinny nie jest miejscem, w którym chory może otrzymać najlepsze wsparcie w powrocie do zdrowia. Na schizofrenię zapadają przeważnie ludzie młodzi, zaczynający swoje dorosłe życie. Choroba brutalnie przerywa im dotychczasowe relacje rodzinne i społeczne. Zwykle po opanowaniu psychozy młody człowiek wraca do domu, w którym rodzina pełna jest często nierealistycznych oczekiwań, co może prowadzić do napięć, ciągłych rozczarowań i poczucia braku akceptacji. Częsta jest także postawa nadopiekuńczości (ograniczanie inicjatywy osoby chorej przez członków motywowane troską o pacjenta). Na drugim biegunie stoi postawa braku zainteresowania ze strony bliskich, skreślenia osoby chorej, oskarżeń o lenistwo czy brak mobilizacji. Nierzadki jest także wstyd przed światem zewnętrznym. 
Dla wielu osób po kryzysie psychotycznym powrót do samodzielnego funkcjonowania możliwy jest jedynie poza domem rodzinnym. Idea independent living (samodzielnego życia) jest najkorzystniejszą dla takiej osoby formą powrotu do życia społecznego, dającą szansę na uniezależnienie się od pomocy innych.
Hostel przy ul. Warszawskiej 1 istnieje już od ponad... 25 lat. Nie ogłasza się na portalach rezerwacyjnych. Niewielu ludzi wie o jego istnieniu, tak jak niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, jak dużo osób wokół nich doświadcza problemów psychicznych. Boryka się z nadwrażliwością, a moze nawet nadświadomością, bo - jak pisał prof. Kępiński - chorzy psychicznie to, ci którzy więcej widzą i inaczej rozumieją, dlatego bardziej cierpią.