14.10.2011

Czwartek, zmiana h3 - czyli Menadżerka w stanie alfa

O nocy wiekopomna, nocy błogosławiona, zaprawdę powiadam: zapamiętana będziesz, a myśl o tobie na wieki już błogością w sercu mym cieciowskim skutkować będzie. Bądź pochwalona, po trzykroć "sława ci, sława, sława"! Oto bowiem dziś właśnie otrzymałem od Menadżerki maila z zapytaniem "o czym dziś będzie". Znak, że śledzi, że czyta, ba, że wyczekuje nawet kolejnych notek, niepokoi się, gdy blog nieświeży. To znaczy: niby wiedziałem, że tak jest, ale teraz mam to na piśmie. I tak sobie właśnie przeżywałem fakt ów chwalebny, gdy dotarło do mnie - niejako w drugim rzucie myśli - że w pytaniu powyższym kryje się znaczenie dla mnie już nie tak miłe. No bo właśnie - o czym będzie? I nagle, jakby to powiedzieć... spiąłem się. Wena do tej pory przychodziła może nie na pstryknięcie palcami, ale przyznam, że sprawnie, by nie powiedzieć - rączo. Teraz jednak, w świetle fundamentalnego pytania zadanego przez Zwierzchność, moja konfrontacja z twórczą pustką zaczęła się jakoś dziwnie przedłużać i - zgodnie z genialną frazą A.A. Milne'a "im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było" - zamykać się w mojej głowie poczęło zaklęte koło niemożności. Zacząłem tracić już nadzieję, że blog Cieciowy pozostanie zieloną wyspą na morzu wszechobecnego światowego kryzysu, gdy nagle - eureka! Mój umysł stał się jasny i klarowny. Zrozumiałem, że nadeszło nieuchronne, że dopadło mnie Fatum, że czas napisać notkę o... Menadżerce. I o tym, że jest ona cyborgiem. Muzyka.



Tak. Bo jest. A jak nie cyborgiem, to jakowymś Übermenschem, a w najlepszym wypadku hinduskim guru znajdującym w stanie permanentnego oświecenia. Jak Ona to robi, że w ciągu 10 sekund po wejściu na recepcję jest w stanie zauważyć rzeczy, których ja nie dostrzegłem przez 3 godziny pracy? Jak to możliwe, że jeśli wyłapie jakiś nasz błąd to praktycznie zawsze ma rację? Jak to się dzieje, że jedno spojrzenie w grafik rezerwacji daje jej dogłębny wgląd w sytuację wszystkich obiektów noclegowych, które rezerwujemy i pozwala w ciągu 3 sekund rozwiązać problem nagłego overbookingu? Jak to się odbywa, że Menażerka pamięta nazwiska gości, którzy spali w naszych hostelach na 3 tygodnie wstecz? Nie wiedziałem, dopóki w Wikipedii nie znalazłem tego:

Metoda Silvywymyślona w 1944 roku przez Jose Silvę metoda pracy z umysłem, bazująca na wizualizacjach po sprowadzeniu fal mózgowych do poziomu alfa lub theta. Dla wielu pozostaje kontrowersyjna, niektórzy wręcz ostrzegają przed jej wymiarem newage'owym czy satanistycznym.
Kurs Silvy obejmuje nauczenie się samoczynnego wprowadzania mózgu w stan alfa oraz przedstawienie metod wizualizacji na tym poziomie. Stan alfa to specyficzny stan organizmu zbliżony fizycznie do momentu zasypiania znana tez pod nazwą REM [stan śnienia - szybkie ruchy gałek ocznych] czy też medytowania; metoda Silvy zakłada, że organizm w takim momencie jest naturalnie otwarty na komunikację świadomości z podświadomością i nadświadomością (ego, id i superego) i że będąc w takim stanie można przekonać samego siebie do zmiany zachowań, nastawienia do świata czy też postrzegania innych osób. Stan theta z kolei to stan głębszy od stanu alfa [wypadkowa fal mózgowych Theta], równoznaczny z głębszym snem – na tym poziomie komunikacja z własnymi poziomami świadomości jest jeszcze łatwiejsza i efekty uzyskiwane mogą byc bardziej spektakularne [kontrola fizycznych reakcji np bólu, krwawienia itp], ale też trudniej ją kontrolować. Programowanie własnego umysłu oraz kontrolowanie go w stanie alfa i theta możliwe jest w zasadzie dla każdego adepta kursu Metody Silvy.
Metody Silvy nie można uznać za ściśle naukową, jako że nie bazuje na jednolitej teorii wpływu na umysł, a raczej podaje techniki, dzięki którym można uzyskać większy lub mniejszy wpływ na własne życie. Prowadzący kursy podkreślają, że ważne jest wypracowanie własnych technik, jako że każdy w inny sposób podatny jest na konkretny sposób i inne są efekty dla różnych jednostek.
 
Musiała skończyć kurs Silvy! No bo jak inaczej? Co, ma jakiś czip wszczepiony w korę mózgową, tudzież dodatkowe mikrooko na końcu palca wskazującego prawej ręki? Albo pojechała na pielgrzymkę do Indii, by pobrać nauki u jakiegoś Mehera Baby czy innego bodhisattwy? Albo załapała się na prywatną audiencję u Ojca Pio? Po Lemonie i Butiku (dla świeżych czytelników informacja, że są to nazwy naszych dwóch hosteli) krążą plotki, że posiada ona dar bilokacji... Ja tam nie wiem, ale w sumie może kiedyś warto bym zadzwonił do kolegów z drugiego hostelu i patrząc na Menadżerkę siedzącą obok mnie przy laptopie zapytał ich, czy przypadkiem oni właśnie teraz nie widzą tego samego w swojej recepcji...
No dobrze, dość tego new age'u zmieszanego z cyberpunkiem i odrobiną jarmarcznego katolicyzmu. Jest jeszcze jedna możliwość. I tak naprawdę to ona wydaje się najbardziej prawdopodobna. Otóż Nasza Menadżerka jest po prostu Mamą Trójki Małych Chłopców. To chyba wyjaśnia wiele, prawda? Koniec muzyki.