4.01.2012

Środa, zmiana h1 - czyli cielsko Ciecia kontra ergonomia lodówkowych drzwi

Witam w roku apokalipsy. Jak donieśli moi współbracia w cieciostwie sylwek w hoście przebiegł sprawnie i bezboleśnie, nie odnotowano większych zniszczeń tudzież uszczerbków na zdrowiu ani załogi, ani gości. Podobno na dziedzińcu kamienicy - który w Magicznym Mieście nazywany jest podworcem - ktoś odpalił petardę, ale tylko jedną, więc najprawdopodobniej chodziło tylko o swego rodzaju rytualny i symboliczny akt rozpirzenia starego roku w cholerę, aby zrobić w kamienicy przy placu Matejki 6 miejsce dla nowego.
Jak na razie zaczęło się średnio. Wczoraj do dorma zostali - nieopatrznie, moim zdaniem - przyjęci dwaj osobnicy o dość podejrzanych fizjonomiach, którzy wywołali lekki popłoch i dyskomfort szczególnie wśród żeńskiej części mieszkańców pokoju. Pozajmowali nie swoje łóżka, głośno zachowywali się w nocy, a rano spacerowali w parze po hostelu z miną w stylu "tralala, tak sobie chodzę", która niezbyt dobrze kamuflowała wyraźną chęć znalezienia czegokolwiek cennego do tzw. zajumania. I co tu dużo mówić, dopięli swego. Dałem ciała. Cielska nawet. Nie upilnowałem małego boomboxa, który zazwyczaj stał w common roomie. Maleństwo było niebieskie, miało radio, kieszeń na płyty CD, a nawet gniazdo USB. W ten oto sposób zostałem rozdziewiczony w temacie kradzieży na swojej zmianie. Pendrive im w oko. Teraz z drżeniem cieciowego serca czekam na opinię Menadżerki w tej drażliwej sprawie i możliwe konsekwencje. Nie chcę zapeszać, ale chyba się zlitowała...
Nietrudno się domyślić, że w hostelach, tak jak wszędzie, zdarzają się kradzieże, czasem nawet dość bezczelne. Swego czasu na przykład w Lemonie jakiś osobnik pod nieobecność współspaczy z dorma wyłamał plecy tzw. lockera, czyli  szafki, w której mieszkańcy wieloosobowego pokoju mogą zamknąć swoje prywatne rzeczy. W ten sposób od tyłu dostał się do schowanego tam laptopa. O porannym włamie do lemonowej recepcji, pod nieobecność urzędującego w niej ciecia, który akurat przygotowywał śniadanie dla gości, nie wspominając.
Wracając do Butiku, na szczęście niebezpiecznie przechylającą się w stronę mroku energetyczną szalę zrównoważył niezastąpiony Pan Konserwator idąc złym ludzkim uczynkom w sukurs i przestawiając zawiasy w drzwiach dwóch hostelowych lodówek tak, żeby otwierały się w stronę ściany i żeby łatwiej było się dotać do ich wnętrz. Niby niewiele, a jak cieszy. Ergonomio - jesteś lekiem na całe zło.