26.08.2011

Czwartek, zmiana h3 - czyli Conan na kursie savoir-vivre'u

Dostało mi się za Huna od "jedzenia" na ostatnim zebraniu. Było bez pytania posprzątać samemu, a jak nie, to przynajmniej zadzwonić do Menadżerki, by własnousznie dowiedzieć się, że trzeba posprzątać samemu. A nie jakieś kodeksy Hammurabiego, samosądy hostelowe. Przyznaję, trochę chciałem się wyżyć. Tą subtelną i zręcznie maskowaną agresją chciałem przykryć strach, który mój kobiecy pierwiastek odczuł na myśl o konfrontacji z treścią pokarmową Huna. Mea culpa maxima. Koniec samokrytyki. Aha, w ramach pokuty zamierzam wybrać się do kina na "Conana Barbarzyńcę". Trzyde, oczywiście.
Dla uważnie śledzących cieciowe perypetie (wierzę, że tam jesteście, macham Wam energicznie kończyną górną bliższą sercu) wyjaśnienie - tak, mieliśmy kolejne zebranie w tym miesiącu. Tym razem tematem naczelnym było układanie grafiku - pierwszy raz wspólnie, demokratycznie i obywatelsko. Koniec dyktatury Menadżerów: nasze ciała - nasze życie. Przyznam, że lekko drżałem na myśl o tym trudnym zadaniu, a strach mój podsycił jeszcze kilka dni temu S., przedstawiając mi kilka znanych mu metod sporządzania grafiku, jak np. metoda "z kapelusza", polegająca na tym, że losowane po kolei osoby wybierają sobie najbardziej odpowiadające im zmiany, aż do zapełnienia kalendarza, a także jej modyfikacja, czyli losowanie kolejno następujących po sobie zmian. Oczywiście wszystko w turach. "Ekstra, u nas to nie przejdzie", pomyślałem wątpiąco i przed oczyma wyświetlił mi się trailer "Conana Barbarzyńcy" zmiksowany z amatorskimi nagraniami kibolskich ustawek. Trzyde. Na zebranie przyszedłem nieuzbrojony, ale siadając przy stole w jadalni, gdzie miało się dokonać rozdzielenie zmian, starałem się wybrać miejsce niedaleko pustego krzesła, by w razie czego mieć pod ręką jakiś cięższy przedmiot. Tymczasem okazało się, że w ciągu 15 minut, nie stosując żadnych szczególnych metod, sporządziliśmy - pod znakomitym i profesjonalnym przewodnictwem siostry w cieciostwie A. - elegancki graficzek, średnio po 21 zmian na osobę, praktycznie bez żadnych poprawek, pokojowo, kulturalnie i z uśmiechem na ustach. Cywilizacja. Co niniejszym zaświadcza Wasz czuły barbarzyńca, pozdrawiając zwyczajowym "aaarrrghh"!