26.11.2011

Sobota, zmiana h2 - czyli się budowało...

Orkiestra tusz!


Fasadka nam pięknieje - będzie dobrze. Pamiętacie może, jak jakiś czas temu wyraziłem obawę, co do estetyki tego, co zostawią po sobie renowatorzy naszego budynku? Dziś mogę powiedzieć "będzie dobrze", choć nie dojrzałem jeszcze koloru i rodzaju tynku spod siatki ochraniającej wciąż ustawione obok kamienicy przy placu Matejki 6 rusztowania. Za to widziałem co innego. Tydzień przedostatni minął nam bowiem pod znakiem wymiany okien.

Nooo, teraz to można skakać!

Ku mojej uciesze okazało się, że będą to okna drewniane, a nie plastikowe! Chrzanić Puszczę Białowieską, w kamienicy drewniane okna być muszą i basta. A jak w dodatku będą brązowe, to już w ogóle. Nasze były. Ekipa pracowała bardzo sprawnie, normy świdrowali niczym przodownicy z pewnej, socjalistycznej w treści a narodowej w formie, dzielnicy Magicznego Miasta - cieszącej się zresztą, niesprawiedliwie moim zdaniem, niechlubną sławą. Łolaboga, rozpruli otwory okienne, łoj, wiało po nerach, Jezumaryjo, nakurzyli - ale dalimy rade! A cobyśmy mieli nie dać! Przy okazji - ja, chłopak z bloków - uświadomiłem sobie, jak grube mury stawiano sto lat temu.

Grubość ściany jest proporcjonalna do grubości
portfeli, jaka zostaje naszym gościom po
opłaceniu noclegu w Hostelu Butik.

Ten swoisty stan wyjątkowy został skwapliwie wykorzystany przez Menadżerkę do przeprowadzenia remontów kilku pokojów, z których najpoważniejszy wymagał przebicia dwóch otworów drzwiowych oraz wybudowania ścianki działowej z regipsów i wełny mineralnej. Płyt było ze 20, nosił je również niżej podpisany. W naszym hostelu to nie pierwszyzna, przyzwyczaiłem się - mam dzięki temu bardziej męskie dłonie, tak to sobie tłumaczę. Enyłej - gruzuuuu było co niemiara.

To nie wojna. To nie pustostan. To remont w Hostelu Butik.

 A w tym gruzie... słoma. Się okazało, że ścianki działowe w 1914 robili z dech grubaśnych, potem je obkładali słomą, i dopiero później tynkowali. Wnioskuję, że słoma była po to, by się tynk trzymał. Ale jak się słoma trzymała drewna - nie dojrzałem. Takie to mieli techniki onegdaj. Już teraz wiem, co mógł mieć na myśli Miron Białoszewski, opisując w swoim "Pamiętniku z powstania Warszawskiego" rozpadającą się pod  nawałą Germańskiej pożogi słomianą Stolicę. Tak więc na powierzchni kilku metrów kwadratowych mieliśmy piękną konfrontację dawnych i współczesnych technik budowlanych. Naści i Wam:

MCMXIV.
Tutałzenilewen.

Ale mi się ładnie skomponowało. Dynamika, kierunki przeciwne...  To ostatnie zdjątko trochę jak to (dokumentujące budowę wspomnianej socjalistycznej w treści a narodowej w formie, dzielnicy Magicznego Miasta):

W Lemonie mają album, w którym jest takich więcej. Miodzio!

Czołem, Towarzysze!