24.02.2012

Piątek, zmiana h2 - czyli to se ne vrati

W Butiku lekki sajgon. Od kilku dni co jakiś czas zwożone są do nas rzeczy z Hostelu Lemon, który zawiesił działalność. Przynajmniej tam gdzie działał do tej pory, czyli przy ul. Straszewskiego 25. Jakbym był złośliwy, to nieco po faszystowsku powiedziałbym, że trzeba było odciąć chorą tkankę i skoncentrować się na tym, co dobre. Ale to by było niesprawiedliwe. Lemon był miejscem z duszą, takiego common roomu ze świecą szukać, przynajmniej jak dla mnie. Cóż, biznesowe decyzje. Kalendarz rezerwacji w Butiku zagęścił się, bo przyjęliśmy lemonowych gości, którzy zabukowali pokoje zanim jeszcze ktokolwiek wiedział, że w terminach w których będą przyjeżdżać hostel będzie już tylko wspomnieniem. A bywają tacy klienci, którzy rezerwują pobyt nawet z niemal rocznym wyprzedzeniem. Podziwiam ich, zwłaszcza wtedy, kiedy rzeczywiście w zarezerwowanym terminie przyjeżdżają. Dzielę tutaj zdumienie z naszym byłym Menadżerem S., który swego czasu wygłosił znamienne zdanie: "ja nie wiem co będę robił w najbliższy weekend, a oni wiedzą, co będą robić we wtorek za 278 dni". Tydzień temu była w Lemonie wyprzedaż, zwalił się niezły tłumek chętnych, brali wszystko, od telewizorów LCD, po tablice korkowe. A to, czego nie wzieli i to, co może się nam przydać omijam, przechodząc przez hostel do kuchni. Odbywam więc slalom między nadprogramowymi lockerami, stolikami, krzesłami i kartonowymi pudłami pełnymi ustrojstw, na czele z przedpotopową elektroniką, pamiętającą chyba czasy, kiedy dyskietki były jeszcze naprawdę floppy i miały 5,25 cala. Cholera, jak tak dalej pójdzie coś chyba ukradnę. Trzeba wziąć kawałek Lemona na pamiątkę. To se ne vrati.