20.02.2012

Poniedziałek, zmiana h2 - czyli Friki, część 4. albo wpadł(a) Gruszka

Współbrat w cieciostwie M. miał ostatnio klawą nockę. Przeżył interwencję policji, wezwanej przez zdesperowanych mieszkańców kamienicy przy pl. Matejki, którym puściły nerwy - najwyraźniej na skutek przejść z czterema setkami rozjuszonych Włochów, którzy przetaczali się pod ich drzwiami przez ostatni miesiąc. Tym razem ktoś podobno dwa razy krzyknął, czy tupnął - to wystarczyło sąsiadom, aby sięgnąć po słuchawkę i wykręcić 997. Policja przybyła, nie zanotowała kolejnych przypadków łamania ciszy nocnej, dla świętego spokoju spisała M. i pojechała uczyć się angielskiego ;) Tymczasem do hostelu wpadł(a) Gruszka. Profesor Jan Gruszka. Uprasza się o obejrzenie poniższego filmiku, który wszystkim niedowiarkom być może uzmysłowi jak smakuje konfrontacja z frikiem.


Jak relacjonował współbrat w cieciostwie M., ubrany w garnitur i krawat profesor przyszedł około północy z zapytaniem, czy są wolne miejsca w dormie. Wobec braku tychże, skorzystał przez moment z kompa, a na odchodnym wdał się z M. w polemikę, przyuważywszy politologiczną książkę, z której studiujący na Szacownym Uniwersytecie Magicznego Miasta M. dokształcał się na egzamin, a której nazwy nie pomnę. Polemika polegała z grubsza na tym, że profesor mówił, M. wślizgiwał się pomiędzy słowa profesora z nieśmiałymi argumentami przeciwko, profesor przyznawał mu rację i kontynuował temat bez zmiany stanowiska. Stanowisko polegało na tym, że młodzi generalnie tylko ćpają a Palikot jest zły, ponieważ popiera depenalizację, choć paradoksalnie profesor też tę depenalizację popiera, ale nie odda na Palikota głosu, bo popiera go Urban, a wszyscy górale są zaj......, najlepszy przyjaciel profesora Jan Rokita jest umierający, zaś M. wygląda jak Żyd i też powinien założyć bloga, bo wtedy profesor miałby godnego rywala do polemiki. Po półgodzinie wyszedł. Pewnie kiedyś znowu spróbuje.