26.02.2012

Niedziela, zmiana h1 - czyli stawiam wszystko na jeden karton

Co robił wczoraj Cieciuchno podczas pracy? Nie uwierzyta. Zbierał... kartony. Po okolicznych sklepach. Tak, tak, panie dzieju, czasem trzeba zamknąć majdan, wywiesić na drzwiach recepcji terminatorską kartkę "I'll be back" i wyruszyć w miasto. Okej, trochę koloryzuję, kartony zgarniałem przy okazji meldowania gości w Pokojach Gościnnych Butik. To maciupci, raptem czteropokojowy obiekcik, który otworzyliśmy paręnaście dni temu przy ul. Warszawskiej 3. Jestesmy grzeczni oraz mili i prowadzimy tam przyjezdne towarzystwo osobiście. Niby minutka piechotką, ale gdy do wyszystkich pokojów są przyjazdy, to troszeczkę bieganka jest. A jak jeszcze w którymś z pomieszczeń padnie prąd - tak jak zdarzyło się podczas jednej ze zmian piszącego te słowa - to się okazuje, że biegać tam i z powrotem trzeba nawet ze sześć razy. I dzwonić po różnych fachmanach z administracji, żeby podali lokalizację kolejnego bezpiecznika, bo przełączenie tamtego, którego lokalizację podano wczesniej nadal nie rozwiązało problemu. A tu jeszcze skrzyneczka wysoko, drabiny brak i trzeba prosić gościa, żeby cię podsadził albo posiłkować się obrotowym krzesłem. Zgroza. Enyłej, kartony były potrzebne do przewożenia drobinicy z wyprowadzającego się z ul. Straszewskiego Hostelu Lemon. Pierwsze kroki skierowałem do pobliskiej Biedronki (firma w ekspansji, już zabytkowe centra miast anektują), przekonany że się obłowię, a tymczasem kasjerki palące na tyłach sklepu papieroska powiedziały żebym se poszedł na halę i pozbierał, jeśli coś znajdę, bo oni są ekologiczni i spłaszczone kartony składają w takie niezgorszej wielkości kubiki i związują. W sklepie dla plastyków (jest w okolicach parę, bo przy pl. Matejki znajduje się słynna krakowska ASP) były tylko abstrakcyjnie (nomen omen) wielkie pudła po blejtramach przeznaczonych na tzw. monumentalne malarstwo. W końcu pani ze sklepu narzędziowego poleciła mi pobliską hurtownię rajstop, w której rzeczywiście znalazłem sporo niezłych pudeł. Szczęśliwy, powróciłem z polowania do recepcji, bogatszy o nowe doświadczenia i pewny, że w razie gdyby przyszło mi kiedyś budować w końcu wymarzony dom, nie będę błądził w poszukiwaniu materiałów, tylko odwiedzę pobliski sklep dla plastyków. Karton kartonem - ale w domu miejsca musi być dużo.