9.09.2011

Piątek, zmiana h2 - czyli elegia i pecunia

Stało się. S. był dziś ostatni dzień w pracy. A ja miałem wolną ostatnią godzinkę. Oto jej poetyckie żniwo. Ekhem...

Elegia na odejście S.

Menadżer nasz dziś odchodzi.
Do innej przeskoczył łodzi
I teraz w dal, hen, gdzieś płynie...

Widzę go, jak we mgle znika,
Przejął posadę sternika
Tam. Lecz czy w sztormie nie zginie?

Łodzią tą hostel jest nowy,
A imię jego, ach, wdzięczne...
Nie zdradzę go, nie ma mowy!
Nie podam pensji miesięcznej!

Nie krzyknę, żem jak sierota,
Że boli serce skrzywdzone,
Że tylko podła istota
Tak wzgardzić może swym domem!

Ból zdławię, wepchnę do wnętrza,
Niech niczym ziarno kiełkuje,
Buduj się zbrojo potężna!
Cierpienie w siłę przekuję...

Bronić się będę przed żalem,
Grać nieczułego na wieki.
Afekty przygwożdżę palem
Ostrym, bolesnym jak ćwieki.

Prawda spod maski wyziera,
Cynizm, co życiem dziś włada:
Skusiła nam Menadżera
Nowa, intratna posada.

Myśleć inaczej nie umiem,
Porządek rzeczy rozumiem,
Samochód, dom, dzieci, żona...

Odpływa, przygładza włosa,
Patrzy Menadżer z ukosa,
Wie, że niewinność stracona...

Tym razem było za darmochę. Ale oczywiście, jak ktoś zamówi inny wiersz okolicznościowy, to jestem gotów się sprzedać. To ile dajecie za zwrotkę?

I niech to będzie puenta niniejszych wypocin.