7.11.2011

Niedziela, zmiana h3 - czyli rozjaŚNIENIE

Na pewno Państwo nie zauważyło - bo się Państwo oczywiście na treści koncentruje, co by nie być o formalizm posądzonym - dlatego informuję: layout odświeżyłem! Rozjaśniamy, rozświetlamy, czcioneczka inna zdeczka, generalnie chyba nowocześniej. I mniej depresyjnie. A - jak mawiał dyrektor mojego ogólniaka - jak się komuś nie podoba, to zawsze może zmienić szkołę. Nie no, okej, tak naprawdę, to czekam na opinie i wskazówki. Będzie larum ogólne, to może wrócimy do dawnego porządku rzeczy.

Wczoraj miałem sen. Koszmar każdego szanującego się ciecia. Nocka, która wymyka się spod kontroli. Goście dostali kręćka i "wyplenili" z pokojów, jak zgłodniałe zombiaki na rave-party w dyskotece Powązki. Za Chiny Ludowe nie chcą iść spać, hałasują, chleją, syfią. Ci którzy nie "wyplenili", z pianą na ustach i walizami w rękach wybywają z hostelu, trzaskając drzwiami i krzycząc coś o skandalu i o tym, że w takich warunkach nie da się spać. Jest tego wszystkiego jakaś surrealna ilość. Pośród tej tłuszczy - ja, mały, bezbronny, wołający o opamiętanie, niesłyszalny. W ręku niedziałająca napadówka. Panikuję, doduszam przycisk, ale agencja ochrony nie przybywa. Schodzę do piwnicy, brnę po kostki w ściekach, nie wiadomo skąd pojawia się nagle obleśna wielka baba, ona też tu śpi. Chce mi zrobić krzywdę...

Sen nie miał puenty. Od puent mamy życie. Cholera, a miałem rozjaśniać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz