20.09.2011

Środa, zmiana h3 - czyli 3 x Auschwitz

Tę notkę chciałem napisać praktycznie od momentu, kiedy zacząłem pisanie niniejszego bloga - ale nie miałem odwagi. Jest 6 rano, świt maluje niebo nad Magicznym Miastem na kolor brudnej ścierki, a przyglądające się mu wrony skrzeczą, swym wrzaskiem czcząc padół, na którym przyszło im po raz kolejny otworzyć szklane, ptasie ślepia. Ciecie budzą się z płytkiego, czujnego snu i rozprostowując ścierpnięte ciała spędzają z powiek resztki nocnych koszmarów: niedokończone rezerwacje, źle zameldowane grupy, zgubione klucze, przebukowane pokoje, niesprzedane wycieczki...

Niesprzedane wycieczki. Magiczne Miasto jest miastem turystów. Sprzedaje im wrażenia, przewożone w meleksach i autokarach, opakowane w muzea, knajpy, budynki, ulice, place. Oferuje, zachęca, proponuje, sugeruje, poleca, zaprasza, nakłania. Zarabia. Zarabia na żywych turystach, zarabia też na martwych. Na tych turystach, którym zafundowano kiedyś wycieczkę w jedną stronę.

W bydlęcych wagonach.

Myślę teraz o żywych i martwych turystach. Myślę o sobie. Myślę o tym, jak to działa.

Spośród wielu płatnych zorganizowanych wycieczek, goście naszego hostelu najczęściej wybierają dwie - do Kopalni Soli w Wieliczce i do Muzeum Auschwitz-Birkenau. 99% hosteli w Magicznym Mieście współpracuje z jedną z kilku lokalnych firm oferujących tego typu wycieczki w swoistym formacie all-inclusive. Rezerwujesz miejsce przez internet, autobus przyjeżdża pod hostel dwa razy dziennie, zabiera chętnych, w cenie biletu jest obcojęzyczny przewodnik, transport, wejście, wszystkie opłaty, słuchawki, po wszystkim autobus odwozi z powrotem do punktu wyjścia. Zarabiają przewodnicy, zarabia muzeum, zarabia firma, zarabia kierowca, zarabia drukarnia robiąca foldery, zarabiają rozdający je na ulicy ludzie, zarabiają polecający je hostelowi recepcjoniści. Dziesięć złotych od biletu.


Jest taka rzeźba Mirosława Bałki. Nazywa się "Auschwitzwieliczka". Niedługi, odlany z betonu, prostokątny w przekroju korytarz. 17 m długości na 2,5 m szerokości na 3 m wysokości. W suficie wycięty napis-tytuł drukowanymi literami. Przejście znikąd - donikąd. Stała kiedyś na jednym z placów Magicznego Miasta. Teraz przeniesiono ją w bardziej ustronne miejsce. Ta rzeźba jest o mnie.

Buchalteria. W grafiku godzin pracy, który skwapliwie wypełniamy pod koniec każdej zmiany, na samym dole dopisujemy jeszcze sprzedane wycieczki. Żeby nie zapomnieć. Żeby wypłacili. 3 x Auschwitz angielskie poranne, 2 x Wieliczka hiszpańska, 2 x Auschwitz francuskie popołudniowe, 4 x Auschwitz, 8 x Auschwitz, 12, 16, 146, 539, 19078, 134937, 343312...

A fotki rzeźby nie będzie.

2 komentarze: