21.06.2012

Czwartek, zmian h1 - czyli z dziejów pewnego mejla

18 stycznia 2012 zlokalizowany przy słynnej nowojorskiej Madison Avenue, niedaleko Rockefeller Center i katerdry św. Patryka, hotel The New York Palace wysyła na wszystkie adresy zgromadzone w swojej 63-tysięcznej bazie kontaktów mejla zatytułowanego "Make Midtown Manhattan Your New Tear's Destination" z informacją o 15% rabacie dla gości rezerwujących mninimum dwudniowy pobyt w terminie do końca marca. Najniższa cena wyjściowa za noc od osoby wynosiła 254 dolary. Mail był zaprojektowany w stylu hotelowej strony domowej i, oprócz krótkiego opisu zachęcającego do świętowania "początku najlepszego roku Twojego życia" w niezatłoczonym przez turystów poświątecznym czasie, zawierał fragment wychwalający hotelowe i okoliczne atrakcje dostępne dla gości. Znajdował się w nim także link do systemu automatycznej rezerwacji noclegów. Mejl został wysłany, by zwiększyć liczbę rezerwacji w tradycyjnie nieobfitującym w gości fragmencie sezonu. Wysłanie mejla zaowocowało 50 rezerwacjami na 150 nocy, które dały dochód w wysokości 52850 dolarów, co przy 800 dolarowym koszcie sporządzenia i wysłania mejla (opłata dla agencji reklamowej) dało zwrot z inwestycji  wynoszący 6500 procent. Oraz nagrodę za Najlepszą Hotelową Wiadomość Mejlową Roku, przyznaną na konkursie 2012 Internet Advertising Competition przez The Web Marketing Association.

Ludzie, mejle piszcie,
bo mamona jedzie...

19.06.2012

Wtorek, zmiana h3 - czyli nietypowe ho(s)tele, część 5. albo kokon, kokon, hostel spoko

Nie wiem, czy nietypowy hostel który zaprezentuję za chwilę jest czynny, niestety nie znalazlem w sieci żadnej strony domowej obiektu. Za to wiele jest stron pokazujących jego ideę. Ja nazwałbym ją kempingiem pod dachem. Być może rzeczywistość zweryfikowała zamierzenia architektów i dlatego słuch o hostelu MiNO zaginął. Niemniej jednak myślę że w ramach gimnastyki myślenia warto skrobnąć parę słów o pomyśle zagospodarowania przestrzeni w nim zastosowanym. MiNO Hostel powstał jako adaptacja 520 metrowej części dawnej fabryki konopii (czy to było legalne,hihi?) znajdującej się w mieście Migliariono we włoskiej Ferrarze. Jedziemy więc według światowych trendów - jak mówią uczenie - rewitalizacji obiektów postindustrialnych. Fabryczka miała dwie kondygnacje, w tym jedną - górną - w postaci nieprzedzielonej żadnymi ściankami działowymi hali. Na dole zaprojektowano recepcję, kuchnię i tym podobne "facilities", na górze zaś... no właśnie. Na górze powstało swego rodzaju wielkie dormitorium, jednak nie zostało ono wypełnione łóżkami, ale swoistymi "kokonami" z półprześwitującego materiału, które mieszczą w sobie trzy łóżka. Powstała w ten sposób płynna przestrzeń z nie do końca wyraźnym podziałem na strefy - dla niektórych ta nieczytelność funkcji może być przeszkodą, dla innych - niekoniecznie. Jeśli szukacie intymności, spokoju i prywatności, to z pewnośćią MiNO Hostel nie jest propozycjhą dla Was. Jeśli jednak jesteście gotowi zaakceptować specyfike hostelowych noclegów, w których integracja jest ważniejsza niż wygoda, możecie docenić otwartość przestrzeni pomiędzy "kokonami" i wykorzystać ją w dowolny sposób. Oczywiście wraz ze świeżo poznanymi współmieszkańcami obiektu. Powstanie w ten sposób swoisty płynny common room, otaczający rozrzucone w nim wyspy snu. Dla mnie git. Pewnie nie dałbym tak rady przez dwa tygodnie, ale 2-3 nocki - czemu nie? Podoba mi się ta idea - podróżowanie po różnych hostelach daje mi możliwość spróbowania alternatywnych sposobów mieszkania, doświadczenia czegoś nowego, wypracowania odmiennych strategii bycia z ludźmi. Eksperyment na samym sobie. A oto wizualizacja i szkic poglądowy. Fotki tu.

A wieczorem zapraszamy na teatr cieni.

Ja, ja, ja! Chcę do jaja!



17.06.2012

Niedziela, zmiana h1 - czyli zjazd


Tyle było. To znaczy w meczu. Bo mnie wyszły cyfry 5 i 1 -  za Chiny Ludowe nie mogłem tego przypasować do niczego. W 51 minucie meczu patrzyłem w ekran tak usilnie, aż oczy łzawiły. Po meczu próbowałem nawet numerologicznie rozkminić imię i nazwisko strzelca bramki dla Czech: Petr rzeczywiście był piątką ale Jiracek okazał się trójką. Generalnie poracha na całym froncie. Tak wyglądałem około godziny 23 (fotka z fejsa):


A tyle się nabiedziłem, szyjąc sobie ten strój... Poza tym wróżyłem, głodziłem się, białym wierszem pisałem, obowiązki ciecia na dalszy plan z narażeniem życia odsunąłem... W hoście też nastroje minorowe, choć nie tak drastyczne jak moje, nawet Współbrat w Cieciostwie W. - znany miłośnik futbolu - przetrwał naszą kolejną porażkę w ważnej imprezie piłkarskiej w lepszym stanie. Gdyby Polacy wygrali, to przynajmniej mniejsza byłaby gorycz z powodu faktu, że magicznomiejskie obiekty noclegowe nie obłowiły się na euro w najmniejszej nawet części tak, jak było zapowiadane. A tak - pozostaje nam czekać. Odkujemy się za 20 lat, podczas zimowej olimpiady. Zaczęliśmy już nawet ćwiczyć do jednej z zimowych olimpijskich konkurecji. A jest nią zjazd.

15.06.2012

Piątek, zmiana h3 - czyli jeśli jutro wyjdą z grupy


Okej, teraz będzie grubo. Patos, etos, sedes i euro.

Jeśli jutro wyjdą z grupy


jeśli jutro wyjdą z grupy spróbuję
wybaczyć sobie wszystkie grzechy


spróbuję być lepszy
bardziej wyćwiczony
odzyskam miękkość w kroku
będzie inaczej
jeśli wyjdą z grupy jutro


siedząc nad strumieniem 
transmisji wideo 
stwierdzę znienacka dwie sprawy
że 
animacja buforowania obrazu dziwnie przypomina 
węża którego starożytni nazywali Uroboros
tak koniec jest początkiem
i że
właściwie już wczoraj
nie miałem ci za złe że
zrobiłem ci krzywdę


to prawda
do pierwszej połowy przetrenowałem
wyrzuty sumienia z autu
teraz jednak jest po przerwie i 
kiwam się jak chcę 
włączam riplej jak Ronaldo sprawdzam czy mimo zastosowania brutalnego wślizgu
ułożenie mojej fryzury 
zadowoli aktualnych sponsorów ligi w której gram
a są nimi
punkt regeneracji tonerów Świat Druku
hurtownia odzieży roboczej Zbych
i panna Monika z Osiedla Piastów


moja nieoczekiwana interwencja była warta słownej reprymendy
ale arbiter milczy albo zaspał


za to jutro po grze
ruch samochodowy załopocze na światłach w rytm koko spoko jak biało czerwony żaglowiec na                                                                                                                                            czeskim festiwalu szantowym 
husaria w klapkach i uziemionych skarpetkach wyruszy w trasę po okolicznych ławkach i                                                                                                                                                                      przystankach
wyciągi orczykowe ruszą ze zgrzytem w kierunku nieba
Zimoch zaszczytuje po gwizdku
nikt z nas koledzy nie poleci tak jak on
nikt nie wyrwie z jam ciała tej pieśni szczęścia
pieśni prostaty pieśni zwieraczy pieśni skurczu łydek
pieśni ścięgien Achillesa pieśni patosu pieśni kotku dziś nie wróciłem pijany pieśni proszę zostań ze mną jeszcze chwilę pieśni przebaczonych win


byłem swoim napastnikiem byłem obrońcą pomocnikiem leżałem w bramce byłem trenerem zbiegałem z trybun do szatni wybierałem nieszczęsny czy szczęsny tytoń czy jabłko szczęsny czy tytoń


jeśli jutro wyjdą z grupy spróbuję
wybaczyć sobie wszystkie grzechy



PS
Wcale się nie pomyliłem we wróżeniu w poprzedniej notce. Wywróżyłem liczbę fauli popełnionych przez Polaków. Ni mniej ni więcej, tylko 12 ich było. Kurde, ja naprawdę chyba mam moc, ciekawe co zoboaczę w dzień meczu z Czechami...

12.06.2012

Wtorek, zmiana h1 - czyli kropki-kreski ciąg dalszy

Nie jadłem dziś śniadania, żeby być na czczo i ogólnie umartwić się nieco. Nie podjadałem nawet nic z szafki z hostelowym jedzeniem. Żadnej drożdżówki, żadnego chleba z serem żółtym, ani jednej kulki czekoladowych płatków, nawet hostelowej kawy nie piłem. Skąd to poświęcenie, zapyta Państwo Czytelnictwo? Ano przed wróżeniem z mapki. Pomyślałem, że to mi ułatwi przepływ wewnętrznej energii czi do centrum życiodajnej siły, które znajduje się... ekhm... pod blatem lady recepcyjnej. Liczyłem, że z centrum energia zahaczy jeszcze o parę miejsc, wpadnie na moment na Wawel, żeby pozdrowić znajdujący się tam czakram, po czym wróci do mnie i wpłynie przez lewą dziurkę w nosie do mózgu, gdzie rozpadnie się na tysiąc kawałeczków i pobudzi moje neurony odpowiedzialne za interpretacje obrazów, gdy będę wgapiał się w plan Magicznego Miasta. Kurcze, nie wiem, trochę chyba nie zadziałało, bo wyszło mi to:


Są trzy możliwości:
1. przerżniemy 12 do zera
2. wygramy 12 do zera
3. będzie 1:2 dla nas (bo duża cyfra to Polska, tak czułem przy meczu z Grecją, zresztą to właśnie Polsce zawdzięczam najwięcej, więc i liczba musi być duża).

Trzecia możliwość jest najbardziej realna. Choć i tak mało realna. Będzie dobrze?